Do piątku ponad 2300 czeskich szkół, czyli jedna trzecia, zapowiedziało, że w poniedziałek, 1 września, w dniu inauguracji nowego roku szkolnego, będzie strajkować. Nauczyciele chcą wypłaty przynajmniej 50 proc. 13. i 14. pensji.
Związek Zawodowy Pracowników Szkolnictwa, który jest organizatorem akcji protestacyjnej, wierzy, że liczba strajkujących placówek oświatowych będzie jeszcze większa. Na znak solidarności ze strajkującymi nauczycielami 1 września odbędzie się także 1-godzinny strajk pracowników większości urzędów finansowych, urzędów spraw socjalnych, rejestrów nieruchomości oraz bibliotek. Jednodniowy strajk w czeskich szkołach ma charakter ostrzegawczy. Nauczyciele grożą, że jeśli rząd nie znajdzie środków na spełnienie ich żądań, to w październiku odbędzie się w szkołach tym razem już kilkudniowy strajk. Na wypłaty dla pedagogów rząd będzie potrzebował przynajmniej 8 miliardów koron (ok. ponad 1 mld 100 mln złotych). Minister szkolnictwa Petra Buzkova powiedziała po spotkaniach z przedstawicielami Związku Zawodowego Pracowników Szkolnictwa, że nie potrafi już zapobiec strajkowi. \"Nie mam w rękawie asa, którego mogłabym wyciągnąć i przekonać związkowców do odwołania akcji protestacyjnej\" - wyjaśniła. Tymczasem ministerstwo finansów poinformowało, że w projekcie budżetu na rok 2004 udało się znaleźć dodatkowe 10 miliardów koron (ok. 1,4 miliarda złotych), co wystarczy na zaspokojenie roszczeń protestujących nauczycieli. O przeznaczeniu środków gabinet premiera Vladimira Szpidli ma zdecydować w najbliższym tygodniu. Decyzję rządu będzie musiał zaakceptować także parlament. Źródło:PAP1. 9. 2003